Droga donikąd 2
Zapraszam najpierw do - Droga donikąd 1
Zawsze byłam świetną uczennicą. Moim marzeniem jest zostanie weterynarzem. Klasa trzecia gimnazjum była dla mnie najbardziej stresującym rokiem, bo robiłam wszystko, aby osiągnąć swój cel. W szkole siedziałam od 7:10 do 16:00. Zdarzało się jeszcze, że popołudniu miałam trening koszykówki. Rok szkolny zakończyłam ze świadectwem z paskiem i najwyższą średnią. Ilość treningów kosza stopniowo malała, a zaczynałam bać się o swoją figurę. Podczas tego napiętego roku szkolnego, wgłebiałam się w świat zdrowego odżywiania. Stało się to moim hobby. Póki jeszcze chodziłam do szkoły, waga spadała powoli, bo musiałam więcej jeść, aby mieć energię do nauki. Jednak z końcem roku, mogłam się bardziej skupić na diecie. Z początku dużo ćwiczyłam, potem nie miałam już na to siły. Wakacje poświęciłem w 100% odchudzaniu. Tak więc zaczęłam spadać 0,5kg dziennie. Chudłam w oczach
. Rodzice tego nie zauważyli. Nic dziwnego, bo przecież ciężko jest coś dostrzec mieszkając z odchudzającą się osobą, gdy widzi się ją codziennie.
Pewnego dnia pojechaliśmy na biwak z rodziną. Tam wszyscy zauważyli, co się ze mną dzieje. Moja ciocia miała kiedyś doczynienia z anorektyczkami, więc od razu uświadomiła problem moim rodzicom. Z początku nie chcieli wierzyć. Jednak po czasie dotarła do nich gorzka prawda. Po powrocie ze spotkania poszliśmy do lekarza rodzinnego. On nam nic nie pomógł. Mama była załamana, chudła razem ze mną. Szukała pomocy w internecie. Trafiliśmy do dietetyka, który wykrył u mnie anoreksje. Z początku dał mi szansę, abym sama przytyłam. Ja mimo starań ciągle spadałam z wagi. Skierował mnie więc do endokrynologa. Wspaniała pani doktor, do której mam wielki szacunek, uratowała mnie przed śmiercią. Skierowała mnie do szpitala. Trafiłam tam na dwa miesiące...
Co się wydarzyło potem, opowiem wam w innym poście. Nie chcę, by lektura była za długa, bo mogę was zanudzić... :)
*Latające Masło - wzięło to się u mnie, bo moja siostra zawsze mnie straszyła, że jak dorosnę będę grubsza od niej, a ona jest trochę przy kości. Poza tym zawsze byłam mega ambitna i chciałam wyglądać jak wzór dla kobiet. Jeszcze dołączył się do tego stres przed zmianą szkoły i nieciekawa rodzinna sytuacja. To wszystko mnie doprowadziło do anoreksji.
*Lyan - to prawda, zaczęło się bardzo niewinnie. Chciałam po prostu być przykładem dla innych. Nienawiść do siebie była ogromna. Co noc płakałam do poduszki przez to, jak wyglądałam.
*Kiminiko - czasem żartuję sobie, że anoreksje mam w genach. Zawsze byłam mega ambitna, po trupach do celu. Zawsze też się bałam przytycia i nie chciałam musieć jeść. Wszystko to jakość w okresie dojrzewania przerodziło się w anoreksje.
*Molly Sz i Rias bardzo sie cieszę, że was to ciekawi. ;*
Zawsze byłam świetną uczennicą. Moim marzeniem jest zostanie weterynarzem. Klasa trzecia gimnazjum była dla mnie najbardziej stresującym rokiem, bo robiłam wszystko, aby osiągnąć swój cel. W szkole siedziałam od 7:10 do 16:00. Zdarzało się jeszcze, że popołudniu miałam trening koszykówki. Rok szkolny zakończyłam ze świadectwem z paskiem i najwyższą średnią. Ilość treningów kosza stopniowo malała, a zaczynałam bać się o swoją figurę. Podczas tego napiętego roku szkolnego, wgłebiałam się w świat zdrowego odżywiania. Stało się to moim hobby. Póki jeszcze chodziłam do szkoły, waga spadała powoli, bo musiałam więcej jeść, aby mieć energię do nauki. Jednak z końcem roku, mogłam się bardziej skupić na diecie. Z początku dużo ćwiczyłam, potem nie miałam już na to siły. Wakacje poświęciłem w 100% odchudzaniu. Tak więc zaczęłam spadać 0,5kg dziennie. Chudłam w oczach
. Rodzice tego nie zauważyli. Nic dziwnego, bo przecież ciężko jest coś dostrzec mieszkając z odchudzającą się osobą, gdy widzi się ją codziennie.
Pewnego dnia pojechaliśmy na biwak z rodziną. Tam wszyscy zauważyli, co się ze mną dzieje. Moja ciocia miała kiedyś doczynienia z anorektyczkami, więc od razu uświadomiła problem moim rodzicom. Z początku nie chcieli wierzyć. Jednak po czasie dotarła do nich gorzka prawda. Po powrocie ze spotkania poszliśmy do lekarza rodzinnego. On nam nic nie pomógł. Mama była załamana, chudła razem ze mną. Szukała pomocy w internecie. Trafiliśmy do dietetyka, który wykrył u mnie anoreksje. Z początku dał mi szansę, abym sama przytyłam. Ja mimo starań ciągle spadałam z wagi. Skierował mnie więc do endokrynologa. Wspaniała pani doktor, do której mam wielki szacunek, uratowała mnie przed śmiercią. Skierowała mnie do szpitala. Trafiłam tam na dwa miesiące...
Co się wydarzyło potem, opowiem wam w innym poście. Nie chcę, by lektura była za długa, bo mogę was zanudzić... :)
*Latające Masło - wzięło to się u mnie, bo moja siostra zawsze mnie straszyła, że jak dorosnę będę grubsza od niej, a ona jest trochę przy kości. Poza tym zawsze byłam mega ambitna i chciałam wyglądać jak wzór dla kobiet. Jeszcze dołączył się do tego stres przed zmianą szkoły i nieciekawa rodzinna sytuacja. To wszystko mnie doprowadziło do anoreksji.
*Lyan - to prawda, zaczęło się bardzo niewinnie. Chciałam po prostu być przykładem dla innych. Nienawiść do siebie była ogromna. Co noc płakałam do poduszki przez to, jak wyglądałam.
*Kiminiko - czasem żartuję sobie, że anoreksje mam w genach. Zawsze byłam mega ambitna, po trupach do celu. Zawsze też się bałam przytycia i nie chciałam musieć jeść. Wszystko to jakość w okresie dojrzewania przerodziło się w anoreksje.
*Molly Sz i Rias bardzo sie cieszę, że was to ciekawi. ;*
Widać, że jesteś ogromną perfekcjonistką... nauka, treningi, dieta, wydaje się że wokół tego kręciło się twoja życie. Że wywierałaś na sobie ogromną presję, aby zawsze wszystko było idealne - kondycja, figura, oceny... to niesamowite na swój sposób, ale też bardzo dołujące, przypominając sobie jak się to wszystko skończyło.
OdpowiedzUsuńInformacja o szpitalu lekko mnie zmrozila. Pisz, pisz jak najwięcej. Bardzo chcę wiedzieć co się stało dalej!
Trzymaj się chudo kruszynko 😊
Teraz nie pozwalam sobie na taki perfekcjonizm, bo wiem do czego on prowadzi. Też czasem chcesz być idealna? Nadal dążysz do perfekcji?
UsuńNie zanudzisz, nie istnieje taka możliwość, Skarbie. Perfekcjonizm, to słowo z początku kuszące i pociągające, z czasem pokazuje swoje prawdziwe oblicze, tak, że wypowiadając je na usta wkrada się grymas obrzydzenia. Idealność jest okropna, szczególnie, jeśli dążenie do niej ma finał w szpitalu. Tak wiele przeszłaś, a wciąż masz siłę, by walczyć o siebie, o porządek w głowie. Podziwiam Cię za to.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, Słońce
Cieszę się, że to cie ciekawi.
UsuńTwoje komentarze są dla mnie inspiracją. Dziękuję ;*
Współczuję Ci Kruszynko oby teraz było lepiej. :c Nie wiem jak Twoja siostra mogła Ci to zrobić...
OdpowiedzUsuńDziękuję za zrozumienie, kochana ;*
Usuń