Zrobiłam 46km rowerem i spaliłam prawie 1000kcal. 4 godziny na świeżym powietrzu. Czuje się wydętkowana. Dzisiaj już na pewno odpuszczę sobie jakąkolwiek aktywność. Zresztą czeka mnie wizyta u świrologa, także nie znajdę dzisiaj czasu na bieganie. Ku mojemu zdziwieniu waga pokazała o 0,5kg więcej. Nie wiem co o tym myśleć...
Wczorajszy bilans w 90% doszedł do skutku, tylko dodatkowo zjadłam owsiamke na kolacje, bo przy takim wysiłku mój bilans był prawie na minusie. A przecież nie chcę się wykończyć.
Staram się spojrzeć bezkrytycznie na odbicie w lustrze, ale nie potrafię. Muszę schudnąć, bo niczym nie wyróżniam się w społeczeństwie. Jak znajdę swoją drugą połówkę albo pracę będąc nikim? Tak w ogóle to ja nie wierzę w miłość. Uważam, że to zwykłe przyzwyczajenie. Jednak jeśli miałoby to dodać mi otuchy, energii czy pewności siebie, to na pewno chcę spróbować przyzwyczaić się do kogoś.
Myślę, że moje sceptyczne podejście jest spowodowane sytuacją rodzinną. U nas nie ma miłości. Mama jest po prostu zależna od taty i jego portfela. Jest wykształcona i uczciwa, tylko jej pracodawca nie jest zbyt hojny.
Mój ojciec kontroluje mamę na każdym kroku. Nie ma ona możliwości spotkać się z przyjaciółmi, bo ten typek uważa, że go od razu zdradza. Mama jednak jest potulna jak baranek i zawsze się mu tłumaczy. Gdybym była nią, odcięłabym się od niego i żyła skromnie. Płaciłby alimenty i jakoś by się żyło. Ale ona się boi. Nie dziwię się jej, bo w końcu całe życie jest od niego zależna.

Tak poza tym przyszłam do szkoły tylko na chemie. Mówię, pewnie dalej będziemy jechać z materiałem, bo matura tuż tuż... A tu pusta sala, tylko nauczycielka dzielnie czekała. Po godzinie mnie zwolniła. Takie dni to ja lubię. A u Was jak w szkole/pracy?


Buziaki :*

Komentarze

  1. Miło, że spędziłaś czas w domu, zamiast siedzieć bezczynnie w pustej sali. Wow, ponad 40 km to ja nigdy chyba nie zrobię, gratuluję wytrwałości ^^. Miłość jest przydatna, daje oparcie chociaż czasem jest upierdliwa.
    Trzymaj się, Skarbie

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłość może i istnieje ale fakt często przeobraża się w przyzwyczajenie do danej osoby.
    Podziwiam cię, 40 km to naprawdę sporo.'

    Trzymaj się i uważaj na siebie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętaj, że twój wygląd, a na pewno waga nie definiują tego kim jesteś.
    Przyszły partner, czy pracodawca nie będzie patrzył na to czy jesteś chuda czy gruba, a np. czy jesteś zadbana, czy dobrze się prezentujesz, sposób w jaki się wysławiasz. Będąc wychudzoną ciężko utrzymać te aspekty na wyższym poziomie niż "typowy". Bo i paznokcie słabsze i włosy wypadają i skóra nie jest taka promienna. Ciężej ustać prosto, czy głośno, wyraźnie mówić, bo jedząc niewiele nie ma się na to po prostu siły. Nie musisz się wyróżniać kościami niemal przebijającymi skórę. Może lepiej postawić na klasę i elegancję?
    Tak wiem, wydawać się może, że gloryfikuję rolę wyglądu w sukcesie życiowym. Bo przecież liczy się wnętrze i inne takie. I to jest prawda. Ale wydaje mi się, że jako kobiety jednak po prostu CHCEMY być ładne. Podobać się sobie, mężczyznom, a nawet innym kobietom. Tak już jest.

    Ja mam spaczoną definicję miłości przez mojego byłego, więc albo książę z bajki, albo armia kotów. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację. Nie o to w życiu chodzi, aby wyglądać, a o to, aby żyć.
      Też mam wygórowane oczekiwania - albo idealny albo żaden. ;')

      Usuń
  4. Chyba masz rację. Też mi się wydaje że Twoje podejście zależy od tego co widzisz w domu. Ale miłość... To piękne uczucie (odezwała się ta co chlała 4 dni po rozstaniu). Ale na serio. Można być z kimś. I czuć się dobrze. I to nie tylko przez przyzwyczajenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda że masz taką sytuację w domu , niestety nie zawsze kobieta ma odwagę na samodzielne życie
    pewnie sama też bym się bała .
    podziwiam cię za taką aktywność fizyczną

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wielki powrót do any

Bulbulbul