Bulbulbul

Nie od dzisiaj mam bulimię. Męczy mnie już ta niewola, to więzienie, to ograniczenie i dyskwalifikacja z życia, bo wolę zostać w domu i zeżreć ciastka.
Piszę tego posta w sobotę, pewnie skończę w niedzielę, która rozpocznie się za jakieś 13 min. Nie zamierzam mówić "zaczynam od jutra" "zaczynam od poniedziałku".Chcę zrobić to już teraz. Teraz zacząć wychodzić z tego bagna, w którym tonę aż po krtań. Nie wiem czy to ostatni dzwonek. Może właśnie teraz dzieli mnie od katastrofy jeden krok, dlatego nie zamierzam już podążać dalej.
Czuję strach. Taki strach, który demotywuje i budzi tę część mnie, która woli się poddać i utonąć w rzece czekolady. Ah... Samo to słowo karmi moją bezsilność.
Nie wierzę, że tym razem mi się uda. Nie znam drogi i nie mam przewodnika. Pozostałam sama sobie. Pewnie nawet tutaj nikogo nie znajdę. Wiem tylko tyle, że pisanie na blogu pomogło mi osiągnąć jeden cel - schudnąć. Tak właśnie. Udało się i pewnie dlatego mnie tu zabrakło. Zabrakło? To brzmi tak, jakby powstała jakaś pustka podczas mojej nieobecności. Wrrróć. Udało się i pewnie dlatego mnie to nie było.
Także tego. Wątpię cholernie w powodzenie misji "Auf Wiedersehen Wilczy Głodzie".
Ale will do my best, by to osiągnąć. Pomyślałam, że zacznę tutaj zbierać sobie motywacje i pomysły przeciwdziałające napadom.
Zacznę od tego, co zachęca mnie do walki o zdrowie.
1. Pieprzone powiększone ślinianki. Wyglądam jak ufo. Z takim twarzem nie mogę wychodzić do ludzi w związanych włosach. Ile razy chciałam po prostu wyjść z domu w koku, bez żadnej filozofii. Ale nieeee... Gdzie z takim opuchniętym ryjem do ludzi. Wstyd i nienaturalny wygląd to moja codzienność.
2. Obolałe, ścierające się zęby. Ostatnio dostrzegłam zmianę na jedynce. Od strony wewnętrznej ubył mi jakiś milimetr. Nie jest on widoczny na pierwszy rzut oka, ale gdy się człowiek lekko przyjrzy, to już wszystko widać. Katastrofa. Po prostu tragedia. To samo nie odrośnie, nie wyrówna się. Poza wizualnymi problemami odczuwam nieprzyjemne uczucie. Nie jest to w sumie ból, bardziej dyskomfort. Mam wrażenie, że ząb mi pęknie na pół (mam pęknięte szkliwo na środku, od góry do dołu). Ciężko mi z tym. Kolejny powód, dla którego się boję.
3. Pieniądze. Wstyd się przyznać ile tracę hajsu na to. To są zawrotne sumy. Na dzisiejsze słodycze poszło 40 zł bodajże...15 od mamusi, które miałam wydać na dojazd na zajęcia (nie pojechałam, bo kurwa wolałam ciastka). Plus jakieś 10 zł z własnego portfela. A wieczorkiem również około 15 zł, gdy pojechałam z rodzicami na zakupy. Mogłabym zaoszczędzić te pieniądze i kupić sobie cokolwiek, co by było DOBRYM wydatkiem. Kupiłabym jakąś koszulkę, szminkę, a może dorzuciłabym grosza i miałabym sukienkę albo tą genialną torebkę z Tk Max... To boli...

Prawda, że te kilka argumentów powinno do mnie przemówić? To nie takie proste moja droga. Jestem jak na smyczy. Jak kukiełka, którą bezwzględnie kieruje diabeł. Jakaś siła wyższa. A tak na prawdę tylko ja mam nad tym kontrolę. Kiedyś pewnie napiszę o tym, jak ciężko jest walczyć z napadem, ale po prostu jak łatwo jest się mu poddać.
Idiotyzm. Je i rzyga.

Komentarze

  1. Znam to. Trochę przypominasz mi mnie. Ja studia mam już za sobą. I dokładnie pamiętam unikanie zajęć na rzecz jedzenia. Nieraz zwalniałam się z lekcji także w liceum bo wiedziałam co jest na obiad i babcia upiekła ciasto toffi, a mamy nie było tedy w domu. Wszystko doprecyzowane żeby nikt nie przyłapał. Teraz podczas tych okresów boję się że sąsiad mnie kiedyś martwą w mieszkaniu znajdzie...
    Mój wniosek jest taki, że z bulimii się nie wyleczysz, z tym trzeba po prostu żyć. Ja jem- nie jem, raz zdrowa - potem impuls - chora, czasem najdzie mnie ochota na obżarstwo i też niemiłosierne kwoty na to wydaję. Najcudowniejsza jest ta ulga po...
    Nie wiem ile masz lat, ja 26... niejedna zazdrościłaby mi mojego standardu życia, a nie wie że od 11 lat chodzę za rączkę z anoreksją bulimiczną. Raz mi mówi co mam robić, innym razem spierdala na wakacje, po czym znowu wraca i zatacza te błędne koło.
    Jakby co to jestem dla Ciebie
    https://slaba-wrocila.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. malymotylek-any.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym wpisie zobaczyłam samą siebie, ale kilka lat wstecz. Smutne to. Ale w zamian za to mogę Ci napisać, że nie jesteś z tego typu problemem sama. Ja też jestem. Tu, właśnie tu.
    Jeśli interesowało by Cię to w, którym dokładnie punkcie ja jestem z zaburzeniami odżywiania to zapraszam na mojego bloga http://proana-is-my-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niezręcznie

Komplement