Mój ojciec jest agresywnym alkoholikiem. Ma przebłyski świadczące o tym, że ma serce. Jednak to dwulicowa świnia. Mi mówi, że mnie kocha, a mamie, że tylko rzygam i żre tonę drogiego jedzenia.(jego słowa) Rozumiem, że on na to pracuje. Jednak płodząc mnie musiał brać pod uwagę, że dziecko kosztuje. Zresztą jakoś muszę wyjść z tej choroby, a innej drogi nie ma - muszę coś jeść. A że jestem wyjątkowa, to nie zadowoli mnie schabowy i bułka, tylko potrzebuje do tej nędznej egzystencji warzyw i jogurtów. Ale wracając do niego. On oskarża wszystkich dookoła za swoje błędy. Nie widzi w sobie niczego,(powtarzam) NICZEGO złego. To że chleje 3-4 piwa dziennie przecież nie świadczy o tym, że jest alkoholikiem. Staje się po tym agresywny, wyzywa moją mamę, kłóci się o pieniądze, które i tak znikają mimo jego ciągłego: Gdzie są k**** te pieniądze? Trafiają jak wszystko inne do kibla? Pewnie nie zdziwicie się jak powiem, ze właśnie jego zachowanie jest dla mnie największą motywacją do powrotu do
Komentarze
Prześlij komentarz