Jesteście moimi aniołkami. Dziękuję za wsparcie maleństwa. Wezmę Wasze rady do serca. Ignoruję ojca na tyle, ile mogę. Nie chcę też rozniecać ognia, bo ucierpi na tym mama.
Wczoraj powiedział mi, że mnie kocha i czasami głupio gada. Odeszlam z kamienną twarzą i, gdy tylko go nie było na horyzoncie, wybuchłam płaczem. Ten ból jest zakorzeniony w moim sercu i nie wiem, jak się go pozbyć. Może i mnie kocha, ale w takim razie co to jest miłość?!
Aby wyrwać się z domu, spotkałam się z R.( fajnie by było gdybys zapoznała się z jego osobą i moimi uczuciami -> Wieczór z nim)i innymi chłopakami. Siedzieliśmy u R. w salonie, gadaliśmy i trochę popiliśmy. W jego towarzystwie czuję się wyjątkowo(?), bajecznie(?). Sama nie wiem. On mnie traktuje jak zwykłą kumpelę. Rozumiem to, w końcu ma dziewczynę, a ja nie zamierzam nikogo ranić. Jednak było kilka takich momentów, w których czułam, że coś dla niego znaczę, ale to były tylko chwile. On bardzo się hamuje, gdy chodzi o kontakty z dziewczynami. Ma podobno duże wyrzuty sumienia. To jest w nim cudowne. Zresztą jak wszystko. Cały ten wieczór mógłby trwać i trwać.
Posiedzieliśmy do 1:00. Wyluzowalam na maksa.
Jednak po powrocie do domu zły humor znowu się pojawił. Wszystko mnie przygnębiało. Jedynie muzyka poprawiała mi humor. Podgłośniłam, jak tylko się da i tańczyłam aż do znudzenia.
Potem dopadł mnie dół. Zrozumiałam, jak niewiele znaczę dla ojca i R. Tak staram się być dobrym człowiekiem, nikogo nie krzywdzę, nie potrafię się kłócić... Tylko jestem sobą, a to chyba za mało. Nie wiem czego mi brakuje.(oprócz zdrowia) W przeciągu kilku lat zmieniłam większość negatywnych cech - te, które przeszkadzały rodzinie, przyjaciołom i mnie. Kiedyś pomiatalam ludzi i ich wykorzystalam,  teraz nie lubię angażować innych w swoje problemy i zadania. Jeśli to jest konieczne, to proszę o pomoc, ale rzadko. Sytuacja z dzisiaj:
Pojechałam na badania krwi. W gabinecie spotkałam pielegniarkę i studenta medycyny. Kobieta mnie zapytała, czy mam dobre żyły. Ja odpowiedziałam, że cóż, są niczego sobie. To zaproponowała, aby uczeń wykonał wkłucie. Mówię okej. (jakos się chłopak musi nauczyć, co nie zmienia faktu, że lekko się zaniepokoiłam) Ale on mnie pocieszył: Nie martw się,ja też się boję. Dabummm. Czułam się o niebo lepiej -.- Zajęło mu trochę szukanie żyły, bo starał się był dokładny. I trafił. Zero problemu. Ja patrzę,  a on bierze pierwszą buteleczke,  drugą, trzecią. Ja się śmieję,  że nie wrócę do domu rowerem przez taką ilość. Pielęgniarka zaśmiała się, nie wzięła tego na poważnie, zresztą nie mówiłam tego bardzo serio. Ale przy czwartej ampułce poczułam lekkie osłabienie. Dobra, koniec. Podziękowałam i wyszłam. Usiadłam na chwilę, bo zrobiło mi się cieplej. Czułam, że stracę przytomność, ale oczywiście nie chciałam zwracać na siebie uwagi. Babcie, siedzące w kolejce, zauważyły, że bardzo zbladłam. Pytają się, czy wszystko w porządku. Ja oczywiście potakuje i mówię, że zaraz mi przejdzie. Ale nie przechodzi i w sumie jest gorzej. Kobiety każą mi się położyć, więc to robię. I nagle zbiegają się pielęgniarka i lekarka. Jedna podnosi mi nogi, druga wciska czekodkę ,, Merci". Wzięłam tylko dwa małe gryzy, bo o to prosiła. Kiwnęłam głową w geście podziękowania i uspokoilam wszystkich, mówiąc, że już jest lepiej. (jedy, co za zamieszanie, nie lubię być w centrum zainteresowania; dobrze, że się umalowałam) Po dziesięciu minutach wstałam, jeszcze raz podziękowałam, zrobiłam jaskółkę, aby udowodnić, że już okej i wyszłam.
Nie wiem, jak bym zachowała się kilka lat temu, ale tym razem czułam, że robię tylko problem i nie potrzebnie zawracam głowę zajętym osobom.
Tak bajdełej to nigdy przedtem nie mdlałam,  a byłam kuta milion razy. Myślę, że wpłynęła na to ilość pobranej krwi.
 

A co z dietą i bulimią? Powiem tak, gdyby nie codzienne ataki bulimiczne z dietą byłoby genialnie. Jednak napady nie odpuszczają, to ze względu na to, że powinnam dostać okres i mam problemy z ojcem, R. oraz ogólnie samotnością i nudą. Za chwilę będzie lepiej. Wróciła moja przyjaciółka A. (anorektyczka) z wakacji. Ona mnie rozumie w 100%, więc znajduję w niej wsparcie. Jednak nie mówię jej o R., bo wszyscy dookoła mają myśleć, że nienawidzę facetów (chyba sobie to wmawiam albo SERIO tak jest, bardziej to 2) Jestem świadoma, że R. to mężczyzna. Wiem też, że z łatwością może mnie zranić,  ale wiem również, że jest inny niż mój ojciec. To powoduje, że go bardziej podziwiam, nie kocham.

Na całe szczęście wybrałam się na rower i przejechałam 14 km. To moja ulubiona aktywność.
Poza tym byłam na spacerze z psami, troszkę pobiegałam i poszalałam z nimi. Oprócz tego potanczyłam w domu(spokojnie, dla przyjemności) , wiec dość aktywnie spędziłam ten dzien. Został mi tylko pokój do posprzątania. Więc działam, kruszynki. Buziaki 😘

Komentarze

  1. Ciekawe dlaczego aż 4 fiolki Ci wzięli. W sumie to szpitale są pazerne na krew, bo zazwyczaj jej brakuje, dlatego ciągną więcej niż muszą od pacjentów :') sciskam mocno ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Szperam, szperam; szukam jakiś nowych motylków, aż tu wpadam na Ciebie. Tym jednym postem udowodniłaś mi jak bardzo jesteśmy do siebie podobne :') Może i z moim ojcem nie mam problemów, ale chłopak, bulimia itp. to moje zmory i światła w tunelu jednocześnie w każdym dniu i o każdej porze. Jestem mega szczęśliwa, iż Cię znalazłam <3 Mam nadzieję że do mnie zaglądaniesz :) Trzymaj się Słońce! ;*
    http://actuallynotthin.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że ktoś szybko zareagował, bo na prawde mogłaś zemdleć :o Również nie lubie być w centrum zainteresowania, trochę mnie to przeraża.
    14km to dużo :D Jestem pod wrażeniem :)
    Trzymaj się Kochana ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze możesz na nas liczyć. Oj, to niedobrze z tym omdleniem. Musisz uważać na siebie. Trzymaj sie i uważaj na siebie!

    OdpowiedzUsuń
  5. slabo z tym szpitalem, mam nadzieje ze juz jest duzo lepiej. dobrze, ze dzien aktywny i wzglednie udany w porownania do tej ostatniej sytuacji z tata. trzymaj sie i nie przejmuj napadami, bedzie lepiej ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejnym razem będziesz wiedziała, że tyle krwi nie będzie mogła być od Ciebie pobrana i nie dojdzie do takiej sytuacji :) Mam nadzieję, że czujesz się już o wiele lepiej.
    Jeny, R. musi być naprawdę cudowny, skoro on jest jedynym, do którego możesz czuć uczucia.
    Dla Twojego ojca nie mam słów. Zachowuje się źle, a potem myśli, iż przeprosinami wszystko załatwi.
    Trzymaj się ciepło! ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze jak pobierają więcej to robi sie tak słabo. Mojej kumpeli aż 5 brali ale ona je jak opętana i nie tyje oczywiscie tylko lekko posłabła. Mam nadzieje ze juz jest ok.
    Co do R. - musi serio byc wyjatkowy ... :)
    Wiem jak to jest cierpiec z powodu bycia soba kochana...
    Trzymaj sie tam cieplo i daj z siebie wszystko w walce ze slabosciami :) <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymaj się...
    https://idealna-proana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niezręcznie

Komplement